Producenci żywności szacują szkody i organizują pomoc
W województwie opolskim rozpoczęły się szacunki strat w rolnictwie i hodowli zwierząt. W wielu miejscach woda nie tylko zalała paszę dla zwierząt. Jak powiedział PAP prezes Izby Rolniczej w Opolu Jerzy Sewielski, w Markowicach nurt zabrał nawet orną część pola.
"Byłem w tym gospodarstwie, gdzie przed powodzią uprawiano w wysokiej kulturze i na dobrych gruntach kilkadziesiąt hektarów. Tam, gdzie na 20 hektarach było doskonałe pole, woda zabrała ze sobą całą warstwę uprawną. Zostały tylko kamienie. Nie wiem, czy tam cokolwiek wyrośnie. Nie znamy strat w kukurydzy czy soi, która jeszcze była na polach. Na pewno będą duże i bez pomocy państwa wielu gospodarstwom grozi likwidacja. Tylko w Drogoszowie, gdzie zalana została spółdzielnia, pracę może stracić 14 osób" - powiedział Sewielski.
Problemem są zamoczone zboże i słoma, której nie można już wykorzystać w gospodarstwie dla zwierząt.
"Każdy rolnik doskonale wie, że z zamoczonego zboża i słomy dla zwierząt żadnego pożytku już nie będzie. Mamy nadzieję, że część z tego zboża uda się przeznaczyć jako surowiec do biogazowni. Organizujemy doraźną pomoc w pozyskiwaniu paszy dla zwierząt w gospodarstwach, które straciły własne magazyny.
Prezes Okręgowego Związku Hodowców Bydła w Opolu Martin Ziaja na jednym z komunikatorów uruchomił grupę hodowców, którzy wymieniają się informacjami o tym, kto potrzebuje pomocy, w jakiej postaci i kto może jej udzielić. Chętni zgłaszają całe transporty słomy i paszy.
Mieszkający w dotkniętym powodzią powiecie brzeskim Paweł Podstawka, przewodniczący Krajowej Federacji Hodowców Drobiu i Producentów Jaj apeluje o przemyślane wsparcie dla potrzebujących.
"Z całą pewnością tam, gdzie zalane były drogi, są problemy z dostawami pasz i logistyką ubojów. Lokalni hodowcy mogą mieć problemy z kupieniem ziarna na pasze. Obecnie najważniejsze jest to, żeby dotrzeć do tych, którzy są naprawdę najbardziej poszkodowani i pomóc im przetrwać najgorszy czas, oferując im to, czego naprawdę potrzebują, a nie kolejnych koców, materaców, konserw czy środków czystości. Lepiej za pośrednictwem wiarygodnych instytucji ustalić konkretne miejsce i po zasięgnięciu informacji, przygotować dla poszkodowanych wsparcie uwzględniające ich potrzeby. Sam teraz jestem zaangażowany w pomoc dla mieszkańców z dwóch domów, którzy zostali bardzo dotkliwie poszkodowani przez powódź i obawiam się, że sami nie poproszą o wsparcie, chociaż bardzo go potrzebują. Tu widzę rolę wiejskich, gminnych organizacji, pracowników pomocy społecznej, by do takich ludzi dotrzeć z szybką i konkretną pomocą" - powiedział Podstawka. (PAP)
masz/ joz/